wtorek, 30 września 2014

Ostatnie powiewy lata..;)

Niby idzie juz jesien.
Liscie leza wszedzie,jesien dzisiaj u Nas bedzie ;)
Zloto na ziemi,kasztany brazowe ,a na glowie czapy moherowe.

To sobie porymowalam ;)
A tak serio to u nas ostatnie powiewy lata,cieplelko choc sloneczko gdzies hen za chmurami.Zosia jeszcze wykozystala czas na zabawe w piaskownicy,a Bruno szaleje na koparce.Najmlodszy ma wszystko w nosie,bo tylko chrapie w wozku i nawet chyba nie wie ,ze matka go na spacer godzine szykowala.
Wyjscie z domu z trojka dzieci jest ..delikatnie mowiac "czasochlonne"..zeby nie mowic brzydko ,ze latasz jak pokrecona ,bo tez bys chiala chociaz sie uczesac.Ty sie czeszesz ,bo wreszcie po 20minutach znalazlas szczotke,a dziecko juz sie rozbiera.
Znacie ten moment?Juz wychodzicie ,wreszcie przygotowani i nagle..wachasz...wachasz..ktore zrobilo kupe?Jesli macie szczescie to tylko jedno,jesli nie to dwoje naraz ;)

czwartek, 25 września 2014

Starsza siostra!

Pierwszego dnia kiedy brat wrocil do domu ze szpitala byla panika,wrzask Zosi i lament.Mija 3dzien ,a Zosia chcialaby braciszka na raczki brac i przebierac,rozbierac.Malenka ,sama ma roczek,a juz chce sie opiekowac.Sami zobaczcie jak usilnie chciala brata zaopatrzyc w skarpetki ;)

środa, 24 września 2014

Jestem!! --18.09.2014--

Przyjscie na Swiat dziecka wiaze sie nie tylko z radoscia ,wiaze sie z niepokojem,lzami,miloscia i ochota schowania "GO" przed calym Swiatem.
Ron,pojawil sie po terminie ,wiec kazdego dnia bylo oczekiwanie i nasluchiwanie.Zaczelo sie 17go o 20tej i dlugga jeszcze byla nasza droga do spotkania.Oczekiwanie w poczekalni,spacery po korytarzu i w koncu pokoj zabiegowy,a 10min.przed rozwiazaniem ledwo doszlismy do pokoju juz wiedzialam,ze zaraz bedzie.

18.wrzesnia-waga 3.460kg-53cm malenstwo jest z nami ;)






wtorek, 16 września 2014

Chore dziecko,chory rodzic..+opoznienia w porodzie ;//

Milo nie bedzie,kolorowac tez nie bede ,bo nie mam do tego ani powodow ani checi.Zaczelo sie od tego,ze rano Zosienka biedna na mokrej poduszce lezala.PODUCHA mokra jak cholera,a przeciez az tyle picia nie moglo wycieknac z butelki.Wstala bez humorku.Wzielam do swojego lozka,a ona biedna tylko siedzi i sie tuli ;/ Przebralam mokre ubranka i nawet nie uciekala ,a zwykle jest gonitwa w trakcie przebierania.


Wiadomo,mama juz wie ,ze cos nie tak...,ze to nie jej dziecko.
Biedactwo oczka smetne i sniadanka nawet nie chce ?!Mysle..mysle,bo dzisiaj mialysmy wizyte umowiona na szczepienie.Po chwili juz nie ma co myslec,zaczely sie wymioty- sama woda!
Pierwszy raz Zosia sie pochorowala nie odemnie,nie od brata.
Zaprowadzilysmy starszego do szkoly ,ktory  ostatnio ma problemy ze wzrokiem i pojechalysmy do przychodni.Biedactwo w tym wozku taka bezwladna i nawet oznak nie daje ;/

Wizyta dopiero o 15:30,szczepienie odwolalam ,a teraz malenka odsypia.Zjadla po drodze herbatnika,ktorego w domu dostalam juz w postaci wodnitej spowrotem.Dac jej cos,nie dac??Nie wiem ,ale chyba do tej 15:30 zwarjuje!Sama czuje sie chora w takich momentach.

Kolejne dziecie tez na Swiat przyjsc nie chce-termin byl 12go,a wciaz nie wychodzi.Pogoda nie ta,cisnienie...czy za dobrze poprostu sie w srodku siedzi?Chodzi matka z tym brzuchem,wrecz kula sie od punktu A do punktu B i chetnie juz by przyspieszyla,ale w ostatnim wlasnie miesiacu przyscpieszyc sie nie da.Moze jednak dzisiaj niech jeszcze posiedzi,bo teraz Zosia bardziej potrzebuje opieki.

Tak wiec dzisiaj,a bedzie to dlugi dzien..nie mam ochoty nic zalatwiac,a najlepiej to niech bedzie juz jutro!


niedziela, 7 września 2014

Na kolanka i juz!

Brat wrocil z wakacji,Zosia mimo pozytywnych piskow i podskokow wyczuwa zagrozenie.Ona pierwsza na kolanka,ona sie wspina ,tuli i nawet z tata taka wtulona Tv oglada.Zagrozenie odchodzi,Zosia schodzi-opuszcza swoj bezpieczny teren.Biegac za bratem,biegac..psocic o tak ,ale dzielic sie rodzicami  nie bedzie !A tu tydzien do pojawienia sie malutkich stopek ,to bedzie dopiero draka!Teraz jeszcze wspina sie na moj brzuch,gniecie,klepie..chyba mysli ,ze tam nikogo nie ma ,a maly w odwecie kopie mnie,albo sie kreci bo cos mu spokoj zagluszylo.


sobota, 6 września 2014

Kolorowe okladki,pachnace gumki..-hit dziecintwa!

Kto mial?Przyznac sie kto posiadal kolorowe okladki na ksiazki i zeszyty ,a kto okladal je tapeta?Byly tez plakaty..tak pamietam,ze niektore kolezanki mialy zeszyty oblozone plakatami z Bravo!
Kolorowe okladki,pachnace gumki,zelowe dlugopisy i inne cudenka..wszystko takie pachnace i kuszace.Okladki nie targaly sie tak szybko jak tapeta,a nam mama zawsze dawala do oblozenia tapete.
Pamietam jaka radosc byla z nowego piornika czy plecaka,bo w szkole moda co roku sie zmieniala,wiec co roku marzylo sie o wszystkim nowym.Dla rodzicow wydatki,dla dziecka radosc przy wyborze zeszytow z okladakami ,bo zdecydowac bylo ciezko czy zeszyt ma byc w pieski czy kotki ;p



Cyrkiel i linijka odwieczny problem ..jedno sie lamalo,drugie gubilo.
Pamietacie piora na naboje?Rece cale upackane nim zmienilo sie naboj,zeszyt czesto w kleksy ..a jak sie w torbie taki rozlal to wszystko bylo w kleksy-wolalam olowek.Kurcze ,a teraz dzieci maja takie udogodnienia,tyle fajnych farbek,plasteliny odblaskowe i papiery samoprzylepne .Kolorowy papier spedzal mi sen z powiek,bo ten zwykly nie dosc nie byl ciekawy to jeszcze kleic sie jakos nie chcial,a ten samoprzylepny byl drogi.
Tak,tak nasze czasy gdzie do szkoly nie chodziles z komorka ,a kanapkami zapakowanymi w sreberko i herbata w butelce ;)


środa, 3 września 2014

GUBIAC siebie .....

Nagle zdajesz sobie sprawe,ze jestes!Jestes inna osoba...nie jestes soba z przed kilkunastu lat.Zatarlas sie jak rysunek po uzyciu gumki,zmazane i koniec!!...da sie dorysowac?A czy da sie cos wogole przywrocic do stanu pierwotnego?Uczucia,nawyki...Ty!
Z biegiem czasu wpadlas w "bieg" zycia jakie przypadkiem wpadlo Ci w rece.Marzylas o zwierzetach w domu,a masz ledwie dwa martwe kwiatki ;marzylas o ciekawej pracy ,a wracasz znudzona jak mops ;o weekendowych imprezach do rana,a ledwo o 8mej otwierasz oczy kiedy slyszysz wolanie dziecka.I tak siedze i mysle..zgubilam siebie?! Jak to mozliwe?Kiedy??Co bylo kiedys?Co bylo wazne,co codzienne?Nie pamietasz? Ja tez chyba nie pamietam.

Kiedys ...kiedys wstawalam skoro swit po to by w domu mamy jako pierwsza w ciszy uspionych domownikow zaparzyc sobie kawe,usiasc na parapecie i patrzec w kierunku stawow jak wstaje nowy dzien.Jeszcze zimno za oknem ,ale rzesko..jeszcze tak glucho,bo sasiedzi spia.
Pozniej ,po usamodzielnieniu bieglam..bieglam z samego rana w Swiat-wiecznie zajeta,w drodze z jednego miesca w drugie tylko po to by czuc sie szczesliwa,bo to mnie wlasnie uszczesliwialo.Ogladalam kamienice,patrzylam na wiecznie pedzacych ludzi pomiedzy rynkiem ,a przystankami i oddychalam...tak gleboko,ze szczescia ,bo kocham wlasnie te ulice,ten bruk ,to miejsce i niewazne ,ze dla innych jest tylko przejezdne,dla mnie bylo "oddechem".
Rysowalam,rysowalam duzo choc zawsze byly to rysunki nie planowane,raczej kierowane emocjami.

Czas spedzony w bibliotece,w ciszy ukryta przed gwarem ulicznym...wchodzilam jak Alicja z krainy czarow,tylko zamiast lustra staly magiczne drzwi.Jako dziecko przeczytalam chyba wszystkie ksiazki jakie mnie interesowaly,a bibliotekarka juz wiedziala ,ze zawsze biore max ksiazek jaki mozna wypozyczyc.Pozniej zamienilam biblioteke na ksiegarnie.Zapach swiezego papieru,nieskazitelne strony...najpiekniejszy .

I tak teraz mysle ile radosci w tym wszystkim bylo...co z tego zostalo??..

Kupuje ksiazki dla dzieci ,kawy o swicie nie pijam ,bo ktorej matce chce sie wstawac o swicie?!..Rysunek...hmmm i tutaj poleglam ,bo teraz to wszystko zamienilo sie na inne "codzienne "obowiazki ktore dla niektorych i tak pozostaja niewidzialne.


poniedziałek, 1 września 2014

Idziemy myju myju ?;)Jasne ,ze idziemy!

Kiedy tylko pada pytanie w kierunku Zosi:"idziemy myju myju..?"Zosia gotowa biegnie w strone schodow ,bo na gorze mamy lazienke.Niewazna pora,niewazne czy pyta mama czy tata,Zosia zawsze chetna.Dziecko ,ktore kocha sie kapac,ktore nie boi sie myc glowki,nie placze.Pamietam ,ze ja nie mialam takich pociagow do kapieli kiedy bylam mala,a mycie wlosow to byl koszmar..nie wspomne o czesaniu!Rany jak nie cierpielam w tym momencie swoich dlugich do pasa wlosow.Moze dlatego ,ze mama nie miala cierpliwosci do ich czesania i od szarpania glowa bolala,a szczotka jakas taka twarda byla.Zosia narazie ma pare kosmykow i miekka delikatna szczotke,choc czesac sie nie daje.Uwielbia za to szczoteczke do zebow,najlepiej nie swoja,bo jej jest malutka ;)
W kapieli za duzo zabawek nie uzywamy,bo i tak plywaja samowolnie bez wiekszego zainteresowania,no chyba ,ze swinka sika,a z zabki cieknie pianka.Zolwik ktory ma plywac czesto odmawia z nami zabawy ,wiec poprostu jest przez Zosie topiony.Kosmetyki Johnson baby chyba z sentymentu kupuje,bo innych narazie nie testowalysmy i przypuszczam ,ze wiekszosc mam ich uzywa.Wazne,ze dziecko nie ma uczulenia,mama tez nie ma ,bo przeciez podkrada dziecku-w celach oczywiscie sprawdzenia czy tym razem aby jakies allergi nie bylo ;)